"Przyznaj się, czasami chciałabyś, żeby pozwolili Ci być słabą. Żeby ktoś po prostu Cię przytulił, ukołysał jak małe dziecko i nie oczekiwał lepszego charakteru, lepszych ocen, szczuplejszego ciała i szczerszego uśmiechu. Pozwoliłby Ci się wypłakać i przez tą jedną pieprzoną chwilę mogłabyś się rozpaść w czyichś ramionach. Potem wstaniesz taka jak zawsze, ale każdy z nas potrzebuję takiego momentu. Kompletnego upadku, całkowitej akceptacji otoczenia i wtedy, kiedy już jest najbardziej żałosnym człowiekiem jakiego znasz, on odbija się od dna i znowu jest silny. Czasami pozwól komuś umrzeć na Twoich rękach."
Przyznaj się. Nie raz, nie dwa chciałbyś upaść i nie zostać przy tym ocenionym. Jesteśmy tylko ludźmi, mamy swoje prawa i obowiązki. Ale żyjemy w takich czasach, kiedy ważniejsze jest to, co nosisz NA ciele niż W ciele. Są ludzie, którzy cieszą się z naszych porażek zamiast podejść, porozmawiać i spróbować pomóc. Ludzi uszczęśliwiają nasze upadki, gorsze oceny. Znam osoby, które bez skrupułów potrafią oblecieć Cię wzrokiem z góry na dół przy jakiejkolwiek okazji. Zauważyłam to z doświadczenia. I to od Ciebie tylko zależy, czy będziesz się tym przejmować, czy z ironicznym uśmiechem na ustach przejdziesz obojętnie.
Codziennie starasz się być silny, starasz się być najlepszą wersją siebie, a czasami jedyne, czego potrzebujesz, to trochę wyluzować. Włączyć chill. Wyłączyć myślenie. Odciąć się od wszystkiego i pomyśleć tylko o sobie albo o... niczym. Ja zazwyczaj wybieram drugą opcję, choć ciężko przychodzi mi niemyślenie o niczym. Trzeba się nauczyć tego, szczególnie kiedy jesteś wrażliwcem. Może tego nie widać, ale niestety przyjmuję wszystko do siebie za bardzo. Patrzę w lustro i jestem niezadowolona. Czytam Dostojewskiego i myślę sobie, po co on to napisał. I rozpadam się, upadam, wyłączam się dla świata a w gorszym przypadku rzucam cięte słowa na nieszczęśliwa, który się znajdzie na mojej drodze -tracę wtedy kontakt z lepszą stroną charakteru. Rozpadam się w czyichś ramionach albo i w żadnych. Umiem upadać w samotności, bo to w gruncie rzeczy da się opanować. A potem wstaję silniejsza, nawet jeśli miałoby to trwać parę ułamków doby. Wstaję, odbijam się. Każdy z nas ma takie momenty. Ludzie nie mogą być ciągle szczęśliwi. Nie możemy ciągle się uśmiechać i udawać na siłę dobrego charakteru, którego nie mamy, szczęścia, które ulatuje w samotne wieczory. Jesteśmy ludźmi i mamy swoje prawa do szczęścia, ale i do gorszych momentów. Nie przekonuję do życia w nieszczęściu, chcę tylko powiedzieć, żebyśmy byli człowiekiem dla człowieka. Nie oczekujmy zbyt wiele. Upadnijmy czasem, ale podnieśmy się silniejsi. Każdego dnia są nowe niespodzianki, a życie lubi zaskakiwać.
Tak samo bycie optymistą nie polega na ciągłym szczęściu i nieustannym uśmiechu. To umiejętność odnajdywania dobrych stron, nawet w tych fatalnych sytuacjach. Każdy potrzebuje czasem tej chwili, kiedy pozwala sobie na słabość, kiedy opanowują go złe siły. A dlaczego> Choćby dlatego, by mieć porównanie. Późniejsze szczęście sprawi podwójną radość, gdyż ciąż w naszej pamięci tkwi obraz niedawnych niepowodzeń. Starajmy się być szczęśliwi, ale nie bójmy się porażek. One tez są niezbędne w drodze do sukcesu.
OdpowiedzUsuńhttp://p-ann.blogspot.com/
Przed wszytstkimi udaję, że jestem silna, że nic mnie nie rusza. Prawda jest taka, że coraz częściej upadam, potrzebuję bliskości drugiej osoby, której nie dostaje.
OdpowiedzUsuń