Zdrowe jest postrzeganie sytuacji, takiej jaka faktycznie jest. Pogódź się z tym, że nie wszystko jest zależne od nas. Nie możesz się wiecznie atakować i nie polecam myślenia a co gdyby... Jest to żmudne i tępe myślenie, a dodatkowo i tak nic pozytywnego nie wniesie. Pamiętam siebie w podobnych sytuacjach. Ostatnio jedna nawet miała znaczący wpływ na moje życie. Jednak nie dzisiaj o tym. A więc pamiętam siebie kilka lat temu podczas rozwodu. Z jedności stały się dwie połówki. Relacje z jedną połówką znacząco się pogorszyły. Poszarpane rozmowy, niedomówienia, czyste fantasy jakie niektórzy mi wmawiali. Długo stałam przy swoim, starałam się wytłumaczyć, wyszeptać prawdę. Niestety, moje słowa były niszczone. A czasami miałam wrażenie, że nawet niedosłyszane lub po prostu lekceważone. Halo, coś mówiłaś? Marudzisz znowu. W każdym bądź razie bardzo mnie to męczyło, w pewnym momencie... odpuściłam. Zamknęłam drzwi, wyszłam i nie wróciłam. Był koniec zimy, ale zimno wciąż unosiło się w powietrzu. W moim sercu wiało chłodem. Szłam sama przez pustą drogę i pamiętam to do teraz. Ona podjechała i wiecie, spytała czy wszystko w porządku. A ja odpuściłam. I nie czułam żalu, było mi tylko szkoda straconego czasu i nerwów. Przepraszam was, nerwy. Potrzebowałam lat, by zawrzeć pokój z przeszłością. Zajęłam się sobą, skupiłam się na innych rzeczach i innych ludziach. Zazwyczaj na takie rzeczy reaguję jednakowo. Sprzątam, zawzięcie! Myję okna, które czyściłam tydzień temu. Koszę trawę po raz kolejny, by była zielona i krótka. Odkurzam, zmywam, ćwiczę. Zajmuję się czymkolwiek, a zazwyczaj domem. Dom to azyl i o ten azyl należy dbać. Jednak w powyższej sytuacji dodatkowo się odseparowałam. Odcięłam się od ludzi, od których musiałam wziąć sobie urlop. Dłuugi urlop. Wyrzuciłam część rzeczy, a niektóre po prostu trafiły gdzieś do pudeł. Wszystko to zajęło mi sporo czasu. Bałagan długo się sprząta, szczególnie po kimś. Zajęło mi to parę miesięcy, lat, ale wiecie? Było warto. Warto było się odciąć. I mimo wszystkiego wierzę, że można niektóre relacje naprawić. O ile obie strony tego chcą, szczerze.
W życiu dla własnego dobra należy nauczyć się odpuszczać. Nie wszystko jest warte Twojej uwagi. Nie każdy człowiek ma prawo zamieszać Ci w głowie. Trzeba w tej chwili zdecydować czy jest mi to naprawdę potrzebne? Czy jest to warte mojego czasu? Zdecydowanie łatwiej jest odpuścić komuś, niż samemu sobie. Wybacz sobie swoje błędy. Nie wypominaj sobie czegoś przez całe życie. Wypomnij sobie raz i żyj dalej. Płacz nad rozlanym mlekiem, ale tylko przez moment. Potem wstań i pójdź po nowe. Masz przed sobą znacznie więcej niż mogłoby Ci się wydawać. Świat stoi otworem. Nie możesz z niego wysiąść, możesz za to zmienić cel podróży.
W życiu dla własnego dobra należy nauczyć się odpuszczać. Nie wszystko jest warte Twojej uwagi. Nie każdy człowiek ma prawo zamieszać Ci w głowie. Trzeba w tej chwili zdecydować czy jest mi to naprawdę potrzebne? Czy jest to warte mojego czasu? Zdecydowanie łatwiej jest odpuścić komuś, niż samemu sobie. Wybacz sobie swoje błędy. Nie wypominaj sobie czegoś przez całe życie. Wypomnij sobie raz i żyj dalej. Płacz nad rozlanym mlekiem, ale tylko przez moment. Potem wstań i pójdź po nowe. Masz przed sobą znacznie więcej niż mogłoby Ci się wydawać. Świat stoi otworem. Nie możesz z niego wysiąść, możesz za to zmienić cel podróży.
Rozliczanie się z przeszłością to trudny czas.
OdpowiedzUsuńto nie jest łatwe, odpuścić sobie czy komuś, szczególnie wtedy gdy byliśmy bardzo skrzywdzeni...
OdpowiedzUsuńWażne, że udało Ci się uporować przynajmniej z cześcią problemów i ciężkich spraw z przeszłości:)
Powodzenia!
O tak, to prawda... Tego odpuszczania sobie wciąż się uczymy. Tak jak piszesz - nie wszystko jest zależne od nas, są sytaucje, zdarzenia na które na prawdę nie mamy wpływu i żebyśmy nie wiadomo jak pluli sobie w brodę - kijem rzeki nie zawrócimy. Ale przyjąć prawdę i obrać kierunek na przyszłość, bez rozgrzebywania przeszłości i co by było gdyby.... to chyba najrozsądniejsze i najzdrowsze wyjście.
OdpowiedzUsuń