Zastanawialiście się kiedyś, aby usiąść na dachu budynku i obserwować miasto w grudniowy wieczór? Nie? Powiem wam, jakby to mniej więcej wyglądało. Zauważylibyście tłum ludzi. Ludzi z zakupami, prezentami i dziećmi pod ręką albo z zielonymi choinkami na plecach. Jeden z drugim się mija. Słychać Poproszę tego karpia! Nie, nie tego, tego obok. Podczas gdy wszystkie są do siebie całkiem podobne, często bez różnic, a jednak... Ten właśnie karp jest lepszy w jakiś sposób od tego po prawej. Chociaż tak właściwie co za różnica? I tak zostanie podany na stole. Zobaczycie ludzi z zakupami. Piękne, ozdobne papiery na prezenty. Czerwone Mikołaje i zielone gałązki. I tak zostaną podarte przez uradowane dzieci. Wszędzie widzę tłumy. Widzę czekolady choinkowe, widzę aniołki i choinki, bombki, pierniki, foremki, foremki w kształcie bombki, choinki, jeszcze więcej choinek i jeszcze więcej bombek. I bałwany.
Zamykasz drzwi na świat i nie zamierzasz wpuszczać żywej duszy. Zamykasz się. Rzucasz rzeczy i zasuwasz rolety. Wyciągasz swój ulubiony kubek i zaparzasz ulubioną herbatę. Albo kawę, na co tylko masz ochotę. Słodzisz na gorszy dzień, odpuszczasz na lepszy czas. Delektujesz się smakiem. Włączasz muzykę albo siedzisz w głuchej ciszy. Obserwujesz ściany i rzucasz wzrokiem. I jesteś szczęśliwa albo na odwrót. Jest ciężej z każdym oddechem albo lżej niż wczoraj. Zaciągam się i wypuszczam wolno. Czasu nie cofniesz, jedno jest istotne. Te cztery ściany, te kilka pomieszczeń i kilka okien. Kilka metrów kwadratowych, na które zrzucasz ostatnie ubrania. Metry kwadratowe, które gwałcisz swoimi krokami. To to miejsce, gdzie dusza rozbiera się do naga. I gdzie ciało nie musi być idealne. Gdzie włosy nie muszą być ułożone. Gdzie możesz spalić jajecznicę i upiec zakalce. To miejsce, gdzie możesz zamknąć się na świat i gdzie możesz być sobą. Zrzucasz z siebie wszystko, dosłownie. Wszystkie problemy, wszystkie zmartwienia zewnętrzne, koszulę i sukienkę, podkłady i mascary. Tu przytulasz się i dzielisz sobą. Tu łamiesz zasady i tworzysz na nowo. Śmiejesz się i płaczesz bez konsekwencji. To nie stan materialny, ale coś, co stwarzasz zaczynając od samego siebie. Urządzasz wspomnieniami i uczuciami. Nieważna jest ta półka z Ikei, wartościowsze jest to, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Miłość i bezpieczeństwo, ostoja. Pewna bariera. I granica. Słownik dobrych rzeczy. Trzy litery.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)