Chciałam napisać coś o wczorajszym wyjeździe do teatru z klasą, ale stwierdziłam, że chyba nie ma sensu. Wycieczka się udała, mnóstwo głupich zdjęć na telefonach, wygłupy, spektakl o różnych opiniach...
Ale wiecie, że ja lubię przekładać często różne blogowe rzeczy "na potem". A to "potem" czasami nie chce już przyjść i takim sposobem mam różne tematy postów w myślach, ale powoli je realizuję. Ostatnio wspominałam wam, że w niedzielę wybrałam się z przyjaciółkę na rowery. Nuda sprawiła, że musiałam się gdzieś ruszyć. Gdziekolwiek! Po drodze zatrzymałyśmy się, by chwilę porobić jakieś zdjęcia. Uwielbiam zdjęcia. Haha, najlepsze są te z Kariną! Najbardziej mi się podobają, mam najfajniejsze wspomnienia, najlepsze ujęcia i wszystko inne jest naj. Wiem, zachwalam, ale to prawda. Te są normalne, zwyczajne, bo tak trochę nieplanowane. Ale prawie wszystko, co nieplanowane jest... najlepsze!