In

Best of the best

Chciałam napisać coś o wczorajszym wyjeździe do teatru z klasą, ale stwierdziłam, że chyba nie ma sensu. Wycieczka się udała, mnóstwo głupich zdjęć na telefonach, wygłupy, spektakl o różnych opiniach... 
Ale wiecie, że ja lubię przekładać często różne blogowe rzeczy "na potem". A to "potem" czasami nie chce już przyjść i takim sposobem mam różne tematy postów w myślach, ale powoli je realizuję. Ostatnio wspominałam wam, że w niedzielę wybrałam się z przyjaciółkę na rowery. Nuda sprawiła, że musiałam się gdzieś ruszyć. Gdziekolwiek! Po drodze zatrzymałyśmy się, by chwilę porobić jakieś zdjęcia. Uwielbiam zdjęcia. Haha, najlepsze są te z Kariną! Najbardziej mi się podobają, mam najfajniejsze wspomnienia, najlepsze ujęcia i wszystko inne jest naj. Wiem, zachwalam, ale to prawda. Te są normalne, zwyczajne, bo tak trochę nieplanowane. Ale prawie wszystko, co nieplanowane jest... najlepsze!

Czytaj więcej

Share Tweet Pin It +1

4Komentarze

In outfits

I've got summer in my head!

Święta, święta i po świętach... Zapewne ciężko co niektórym było się przestawić, ale tydzień leci znacznie szybciej, kiedy zaczyna się od środy! W dodatku pogoda zaczyna się poprawiać, słońce świeci, temperatura się powoli podwyższa. I jeśli prognozy nie kłamią, zapowiada nam się ciepły weekend. Mam wielką nadzieję, że taki będzie. Już mam dość ponurych, wietrznych dni. W głowie mam już lato, a na te grube swetry nawet nie chcę patrzeć... Marzą mi się sukienki, zwiewne spódniczki, cienkie kardigany i trampki! Jeszcze trochę, będzie coraz cieplej. 
Przy okazji chciałam wam pokazać, co miałam na sobie w pierwszy dzień świąt. Daawno nie było postu z tej kategorii, dlatego pomyślałam, czemu nie. W Wielkanoc pogoda była chłodna i trochę nieprzewidywalna. Padał deszcz, później nawet śnieg, wiał wiatr, ogólnie nieciekawie... I gdy robiłam zdjęcia, na początku nie ukrywam, że było chłodno, ale wiecie co? Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Takie pozowanie to pikuś w porównaniu do tego styczniowego ;)
Spódniczka była prezentem, niestety byłam zmuszona ją zwęzić, ale i tak jest nadal za duża w pasie haha. Bluzkę dorwałam w New Yorkerze, pamiętam doskonale, bo byłam z Agatą i kupiła taką samą! Reszta to no name
Zmykam zająć się czymś pożytecznym, a was życzę miłego czwartku. Trzymajcie się!

Czytaj więcej

Share Tweet Pin It +1

5Komentarze

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...